wtorek, 3 lipca 2012

Quick tip - jak pozbyć się przebarwień z tonnerki

Największym mankamentem lalek Roberta Tonnera jest tworzywo, z którego są wykonane. Ciałko lalki po pewnym czasie zaczyna "zabrudzać" się od materiału np. butka czy sukienki. Nieraz przeżywamy rozczarowanie odpakowując fabrycznie nową lalkę, a ona już ma zafarbowaną mniej lub bardziej widączą cześć ciała. Mnie też to spotkało.Myślę sobie, takie cacuszko jeszcze nie otwarte,musi być idealna. Nówka, nie śmigana. A tu klops. Na szczęście pewne mądre osoby wymyśliły jak sobie bezboleśnie poradzić z takim paskudztwem

Było gorzej. Tu po trzytygodniowej kuracji.
A oto przedstawiam Państwu cudowną maść - złotych sześć, zakupiona w aptece.
  

Smarujemy plamę, wystawiamy pacjenta na słońce i czekamy.
Sami przy okazji też możemy skorzystać i się "odpryszczyć". Osobiście muszę przyznać, że na lalki poszło może naparstek,reszta na mnie :P

Mam nadzieję, że ten post przydał się wam na coś :). Dajcie znać w komentarzach jak wasze lalki znoszą kurację

niedziela, 17 czerwca 2012

Władca Pierścieni - powrót blogerki

Drodzy Czytelnicy!
Wróciłam i wbrew powszechnej opinii żyję! Egzamin napisany i czekam na wyniki. Obiecuję, że teraz częściej będę uaktualniać mój mały zakątek sieci. 
Tematem dzisiejszego posta będzie dość niezwykła lalka. Niezwykła z kilku powodów. Po pierwsze kocham Władce Pierścieni. Po drugie ma ona rysy mojej ulubionej aktorki Liv Tyler. A po trzecie dzięki mojej  Wróżce Chrzestnej kupiłam ją za bezwstydnie niską cenę 135 zł. Arwen Evenstar w zestawie posiada śmieszne butki typu Ugg, suknię, stojak i zamienne stopy. Boże błogosław przeceny u Tonnera.
Obrazek poniżej przedstawi Wam po krótce  jak powstawała dzisiejsza sesja zdjęciowa. 





W moim życiu pojawił się ktoś nowy - kotka Lenka aka Filemonka.
Upierdliwa i zjadła mi wszystkie kable, ale i tak ją kocham . Tu śpi ale to szatan  wcielony .













 A na koniec trochę zdjęć z pleneru


Bardzo przepraszam za słabą jakość zdjęć, ale padł mi aparat i fotki cykałam telefonem ;). Była taka piękna pogoda, że szkoda było przegapić okazję. W przyszłości planuję troszę postów instruktażowych (oprócz tych "zwykłych") dotyczących robienia dodatków dla lalek, szycia, czesania i malowania. Dajcie mi znać co o tym sądzicie. 
Pozrawiam
Skipper

niedziela, 5 lutego 2012

Pozornie Różowa Landrynka

Dzisiejszy post poświęcę mojemu prezentowi gwiazdkowemu - lalce serii Monster High. Wiem, że już trochę czasu minęło  od Świąt, ale nie miałam weny twórczej , ani czasu  na sfotografowanie lalki. A oto urodziwa Drakulara

Jedząc rano śniadanie pomyślałam, że różowa skóra lalki świetnie będzie kontrastowała z kolorowymi owocami.



transseksualny nietoperz


" ja sem netoperek"

"o mój bidulku potłukłeś się"
Zacznijmy od plusów. Po pierwsze lalka jest ubrana w bardzo ładne, gotyckie ubranko, które biorąc pod uwagę rozmiar, jest bardzo dobrze odszyte. Po drugie do zestawu dołączony jest stojak, parasolka, i Transseksualny Nietoperz. Trzecią zaletą, ale i niestety wadą jest  możliwość wyciągania kończyn ze stawów. Mojej lalce już podczas "rozpudłowywania" odpadła ręka! Niby nic, bo bez problemu da się naprawić, ale psuje efekt. Zastanowiłabym się również nad jakością wykonania niektórych plastikowych elementów.
       Robiąc tę sesję zdjęciową przypomniała mi się śmieszna historia, którą opowiadał mi mój tata. Rzecz działa się na wyjeździe integracyjnym na Słowację. Mój tata wraz ze swoim kolegą poszli grzecznie do kina na kreskówkę "Batman" (dorosłe chłopy! Chociaż nie powinnam tak pisać, bo sama zbieram zabawki). Oczywiście po kinie był clubbing...  Kolega mojego taty - na co dzień szacowny pan w garniturze - odziany w pelerynkę z hotelowego prześcieradła skakał ze szafy krzycząc "ja sem netoperek". Oczywiście zakończyło się to średnim uszkodzeniem ciała.
Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej o Monsterkach, które nie są dostępne w zwykłych sklepach zabawkarskich, ani na stronie Mattel zapraszam tu
http://monsterhigh.wikia.com/wiki/Category:Characters
Są tam zdjęcia niektórych lalek, a jeśli nie to znajdziecie je na ebay

piątek, 11 listopada 2011

To miał być pikantny post

Długo nie pisałam. Moje tłumaczenie zabrzmi głupio, ale nie miałam o czym. W moim domu zagościła lalkowa nędza. W ciągu bardzo niedługiego czasu moja sytuacja finansowa uległa diametralnemu pogorszeniu. A wiadomo z czego jako pierwsze rezygnujemy, kiedy trzeba zacisnąć pasa - z przyjemności. Drugim powodem mojej nieobecności był ( i niestety w ciągu przyszłych 6 miesięcy będzie) brak czasu. Przede mną bardzo ważny egzamin, który muszę zdać z jak najlepszym wynikiem. To kwestia mojego "bycia" lub "niebycia" w przyszłości. Na ten czas skupie się na wkuwaniu, a lalki niestety muszę odłożyć na nieco dalszy plan.
Teraz koniec smędzenia. Przechodzę do sedna.
Niedawno dostałam od mojej znajomej maila z całkiem ciekawymi klonami naszej poczciwej Barbary. Były to zdjęcia Barbitch - najbardziej perwersyjnej lalki z jaką dotychczas miałam okazje się spotkać (oprócz tych "gumowych zdziwionych", z reklamówek seks shopu, namiętnie wciskanych pod wycieraczkę samochodu). Pozwolę sobie nie dodawać tu tego  zdjęcia , bo wiem, że mojego bloga czytają też 10 - 12 latki. Cała koncepcja tej lalki wydała mi się całkiem ciekawa. Mimo, że wyuzdane alter ego Barbie nie było za piękne, to miało coś w sobie, a z pewnością było unikalne ( a chyba to kolekcjonerzy ceni,ą sobie najbardziej). Nie wiem czy są one dostępne w sprzedaży, czy był to czyjś jednorazowy OOAK. Przypomniało mi się, że kiedyś robiłam moim lalkom sesje w bieliźnie (upolowana parę lat temu w Kauflandzie), ale nigdy jej nie publikowałam. A więc oto i ona:





Wystąpiły
Barbie Fashionistas i Dodatkowa Głowa
Eginia

piątek, 26 sierpnia 2011

Szafa gra czyli problemy kolekcjonera

Wreszcie przeniosłam prawie wszystkie laki (prawie wszystkie, bo kilka "zamordowanych" podczas przeprowadzki czeka na reperacje). I mimo, że samych Barbie jest prawie pięćdziesiąt, dalej mam kuuupę miejsca. Wreszcie możemy się rozmnożyć! Tak! Dziecinna euforia!

Ta przeprowadzka dała mi sporo do myślenia. Co jest największym problemem kolekcjonera? Jedni powiedzą, że odnalezienie i kupno (bądź zdobycie) obiektów ich westchnień. Inni,że to czas jaki poświęcają swojemu hobby. Jeszcze inni, że brak miejsca.Osobiście sądzę, że to granica między pasją a szaleństwem jest największym problemem. Lalki to nie pierwsza rzecz jaką zbierałam. Jako szczęśliwa posiadaczka ponad 1000 sztuk przyborów do pisania (kredki, ołówki, mazaki etc.) stwierdzam, że w pewnym momencie zatraciłam się. I gdyby nie kończące się miejsce pewnie kupowałabym więcej i więcej. Z lalkami było podobnie, dlatego przez kilka miesięcy moja kolekcja niezbyt się powiększała. Przesunęłam granice szaleństwa, bo znalazłam jej nowe lepsze miejsce. I właśnie dlatego się tak cieszę.
A oto obiecane wcześniej zdjęcia. Niestety nie wyszły tak jak chciałam, ponieważ pokój, w którym znajduję się szafa jest za mały aby ją całą objąć.

Dla przeciwwagi maleńkie nachos, które zrobiłam wczoraj ( skala 1:12)

Z profilu

I  au face
Ostatnio trochę się rozmydlam, ale zamierzam się poprawić. Post o nowym nabytku już wkrótce.


środa, 17 sierpnia 2011

Powroty też mogą być miłe

Nie pisałam tak długo, że wstyd cokolwiek napisać. Pojechałam na wakacje, wróciłam i zabrałam się za remont (jeszcze nie skończyłam i cały dom mam rozkopany). W  tym czasie kilka lalek pojawiło się w moim życiu i niestety kilka z nich odeszło. Ale to nie lalkom zamierzam poświęcić ten post, a właśnie remontowi.
Jako szczęśliwa posiadaczka zbędnego składzika na rupiecie postanowiłam, że rupiecie można przenieść gdzieś indziej, wyremontować pokój i przerobić go na składzik na lalki. A więc naciskałam na Rodzinę, aby pomogła mi w odgruzowywaniu. I wreszcie się udało. Na urodziny dostałam pokój z w wielką,przeszkloną szafą, w której  zmieści się chyba z tysiąc lalek!
Jak już zdobędę się na przeniesienie mojej skromnej kolekcji zrobię zdjęcia i opublikuję tutaj. Trzymajcie za mnie kciuki.

sobota, 2 lipca 2011

Jestem porażona





Od dzieciństwa uczono mnie, aby zawsze podczas burzy wyłączać wszystkie sprzęty RTV i AGD z prądu. Moi dziadkowie mieli na tym punkcie obsesję. Prababcia nieboszczka  powtarzała: "Wyjm no córuś odbiornik z kontakta" . Niestety nauki Babuni poszły na marne. A może to moje wrodzone roztrzepanie? Nie wiem. Na własnej skórze przekonałam się,  że miała rację.
To co przytrafiło się owej burzowej nocy miało tragiczne w skutkach następstwa. Grzmiało, a nieboskłon rozświetlały błyskawice. I właśnie jedna z nich uderzyła nad moim domem. Na szczęście ( albo niestety) uszkodziła mój łącznik ze światem. Router, bo właśnie o nim mowa uległ całkowitemu skopceniu. A Panowie z Tp naprawiali go przez prawie dwa tygodnie...
Nie ma jednak tego złego... Dzięki brakowi Internetu odkryłam, że mam mnóstwo wolnego czasu na realizację moich lalkowych i nie-lalkowych projektów. Oto jedynie częściowe efekty.










Basic Tyler taka jak wyszła z pudełka. Coś jeszcze dla niej wymyślę.
O innych rzeczach napiszę w następnym poście