Od dzieciństwa uczono mnie, aby zawsze podczas burzy wyłączać wszystkie sprzęty RTV i AGD z prądu. Moi dziadkowie mieli na tym punkcie obsesję. Prababcia nieboszczka powtarzała: "Wyjm no córuś odbiornik z kontakta" . Niestety nauki Babuni poszły na marne. A może to moje wrodzone roztrzepanie? Nie wiem. Na własnej skórze przekonałam się, że miała rację.
To co przytrafiło się owej burzowej nocy miało tragiczne w skutkach następstwa. Grzmiało, a nieboskłon rozświetlały błyskawice. I właśnie jedna z nich uderzyła nad moim domem. Na szczęście ( albo niestety) uszkodziła mój łącznik ze światem. Router, bo właśnie o nim mowa uległ całkowitemu skopceniu. A Panowie z Tp naprawiali go przez prawie dwa tygodnie...
Nie ma jednak tego złego... Dzięki brakowi Internetu odkryłam, że mam mnóstwo wolnego czasu na realizację moich lalkowych i nie-lalkowych projektów. Oto jedynie częściowe efekty.
Basic Tyler taka jak wyszła z pudełka. Coś jeszcze dla niej wymyślę.
O innych rzeczach napiszę w następnym poście
ojjj niefajnie.. ale widac efekty wolnego czasu! super:))
OdpowiedzUsuńhmm... mam wrażenie jakby to było takie sztuczne . To po prostu nie jej styl . bardziej pasowało by ubrać ja na ciemne kolory :D tak na marginesie - poprzednie sesje były świetne
OdpowiedzUsuńNie mogłam wybrać w co Biedaczkę odziać, dlatego zdecydowałam się ją pokazać w oryginalnym ubranku. Może nie było to najlepsze rozwiązanie. Szyje się już dla niej krwista,satynowa suknia bardziej odpowiednia do urody lalki.
OdpowiedzUsuńA mnie się sesja podoba, właśnie taka nienaturalna, jak z jakiegoś magazynu o modzie. Z prądem to nie ma żartów, mi kiedyś burza (a właściwie skok napięcia) spalił płytę główną :(
OdpowiedzUsuńDziękuję Rudy Króliku za dobre słowo :) Taki właśnie był zamysł. Sesja właściwa lalki będzie również sesją właściwą sukni. Ta to tylko przygotówka...
OdpowiedzUsuńBiedny ten komputer co mu się mózg spalił.I biedni jego właściciele. Naprawa płyty głównej to chyba musi być niezły wydatek...
Cóż ja też nie lubię nikogo słuchać jak mi o burzy gada, bo zawsze myślę że to bajki, a jednak nie... Kurczę co ja bym przez dwa tygodnie robiła bez internetu?!
OdpowiedzUsuńŚliczna lalka, ubranko piękne, a sesja wspaniała! ;)
Nadal nic dla biednej Tyler nie wymyśliłam i siedzi sobie w tym ubogim kostiumiku. Droga Karino dziękuję za pochwałę. Moje ego rośnie :)
OdpowiedzUsuń